Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wegetariańskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wegetariańskie. Pokaż wszystkie posty

Mój pierwszy raz ... z topinamburem



Topinambura do niedawna znałam tylko z widzenia. Głównie z ogrodu Jamiego Olivera. Aż wiedziona ciekawością kulinarnego odkrywcy zajrzałam na durszlakową akcję jemu poświęconą, by zobaczyć, co też koleżanki blogerki z bulwy tej wyczyniają. Przepisów nie znalazłam wiele,  za to dużo dowiedziałam się o samej roślinie. I przy okazji dokonałam zaskakującego odkrycia. Zobaczyłam zdjęcie kwitnącego topinambura i ... oniemiałam.
- Przecież to kwiaty z Uciekającego Bukietu!
Tak je przez lata nazywałam w myślach. Ogromne, dwumetrowe rośliny, zakończone jaskrawożółtą, małą kwiatową główką. Zakwitały późnym latem tworząc wielki kolorowy wieniec. Posadzone przez sąsiadów wokół ich wiejskiego wychodka miały na celu stworzenie intymnej atmosfery. Przez kilka sezonów skutecznie pełniły swoją rolę, rozrastając się bujnie i zgodnie z oczekiwaniami gospodarzy, częściowo kamuflując ich obecność w tym przybytku. Częściowo. Bo w kwestii akustyki nie radziły sobie najlepiej.
Niestety też nie pozostały tam na zawsze. Z wielką determinacją, konsekwentnie i nieuchronnie wędrowały na południe z czasem pozostawiając ubikację i jej właścicieli bezbronnych i wystawionych na widok publiczny.
Z tego powodu właśnie otrzymały ode mnie ten wdzięczny przydomek.
Kiedy rzeczony bukiet opuścił już teren prywatny na dobre i zawładnął brzegiem rowu, jego kwiaty były częstym gościem w moim domu w charakterze dekoracji.
A teraz muszę przygotować się na jego nową odsłonę - kulinarną
Najpierw trzeba zwieść czujne oko mojej najmilszej, sąsiadki, której ulubionym zajęciem jest zgłębianie tajemnicy moich rozlicznych dziwactw. Kamuflaż w stylu siatka wojskowa, liście we włosach czy chodząca choinka nie wchodzą w rachubę. Aż taką wariatką nie jestem. Zatem cierpliwie czekałam na okazję. W końcu, uzbrojona w szpadelek  popędziłam na wykopki.
I wykopałam! Małe, walcowate bulwy, o fioletowej barwie, bardziej przypominające kształtem szparagi niż rodzime kartofelki.
Pokazałam zawartość koszyczka Grubemu.
- Twoja kolacja - zakomunikowałam.
Pokiwał wymownie głową, puknął się w czoło i oddalił.
Raz jeszcze dla pewności zajrzałam w materiały pomocnicze i po wnikliwej analizie wyszło na to, że jednak jestem posiadaczką bulw topinambura odmiany francuskiej, o wdzięcznej nazwie "Red rover",  tyle że lekko zdziczałej na skutek wieloletniej wędrówki ku słońcu. Mimo braku entuzjazmu przewodnika stada postanowiłam przygotować swoją zdobycz do spożycia. Pierwsze co przyszło mi do głowy to frytki. Umyłam, obrałam, skropiłam sokiem z cytryny bo zaczęły ciemnieć i wrzuciłam na gorący olej. Błyskawicznie zaczęły się rumienić. Gotowe były po 5 minutach. Chrupiące, z miękkim i delikatnym miąższem, o wyraźnym, orzechowym smaku pestek słonecznika. Pyszne.






Podsunęłam Grubemu pod nos rumiany stosik.

- I co ty wiesz o survivalu?




Doskonałe i bardzo włoskie ravioli z żółtym serem


W kulinarnym świecie wciąż trwa dyskusja na temat skąd przywędrował do naszych kuchni makaron. 
Dla mnie, wielkiej miłośniczki kluch i kluseczek wszelkiej maści i pochodzenia nie ma to specjalnego znaczenia. Ważne, że przywędrował i jest. Dlatego nie czekając na wyniki sporu robię swoje. Makarony oczywiście. Od kiedy szczodry Mikołaj spełnił moje gwiazdkowe życzenie wrzucając przez komin maszynkę do jego wytwarzania, mój związek z makaronem stał się pełniejszy i bardziej radosny, choć nie idealny. 
Jak to w związku. Upraszczając. Trzeba się nauczyć co i jak dawać, żeby też dostać. 
Makaron na przykład musi dostać odpowiednią mąkę. W tym związku to podstawa. Nie zrobi się z semoliny ciasta na chińskie won tony a z maki kukurydzianej tortellini. Jeśli pragniemy smaku idealnych ravioli z włoskiej trattori to użyjmy oryginalnych składników i najlepiej przygotujmy go według przepisu włoskiej mammy. Dziś bez problemu można kupić każdy rodzaj mąki w małych specjalistycznych sklepikach lub dobrych delikatesach w przystępnych cenach. Ta użyta w przepisie kosztuje 6.oo zł/kg. Jajka już mogą być od naszych kur, byle szczęśliwych. Trochę dobrej oliwy i nie ma mocnych. Jesteśmy skazani na sukces. 







Zapraszam na doskonałe i na wskroś włoskie ravioli z farina bianca di grano tenero tipo "00" z farszem pomidorowo-serowym pełnym smaku umami.


Ciasto na ravioli

300 g mąki grano tenero typ"00" 
3 jajka
1-2 łyżki oliwy extra wergine
1 łyżka gorącej wody

Wszystkie składniki połączyć i wyrobić na gładkie, lśniące i elastyczne ciasto.

Farsz

250 g startego dobregosera żółtego,
2 łyżki  koncentratu pomidorowego,
2 łyżki masła,
pęczek zielonej pietruszki,
sól, pieprz, gałka muszkatołowa, łyżeczka brązowego cukru.

Koncentrat podsmażyć na maśle, lekko odparować, posłodzić dodać przyprawy i wystudzić.
Dodać ser i natkę. Delikatnie wymieszać.

Ciasto podzielić na części, rozwałkować cieniutko, pokroić na prostokąty lub kwadraty
posmarować brzegi rozmąconym jajkiem lub wodą żeby się lepiej sklejały.
Nakładać farsz i zlepiać pierożki.

Technikę lepienia ravioli krok po kroku znajdziecie tutaj:

http://cucinissima.wordpress.com/2010/12/14/dyniowe-ravioli-swieta-we-wloszech/

Moje ravioli mają trochę większy "fartuszek", ale ja lubię jak ciasta jest więcej zwłaszcza przy tak wyrazistym farszu.

Gotować 1 min w posolonym wrzątku z kilkoma kroplami oliwy.
Podawać polane roztopionym masłem i posypane pietruszką.


Pycha.



Czas na dietę - ryż brązowy z pieczarkami i bakłażanem

Mój kolejny dietetyczny obiadek. Tym razem eksperyment z brązowym ryżem. 
Nie jestem jego wielbicielką ale w tym zestawie obronił się znakomicie. 
Jadłam go w dwóch odsłonach. Na ciepło jako danie obiadowe i na zimno w charakterze kolacyjnej sałatki. Obie bardzo smaczne.

Przygotowanie dania jest proste i szybkie.

50 g brązowego ryżu - można go zastąpić zwykłym długoziarnistym
6 pieczarek
1/2 cebuli
1/2 bakłażana

Ryż ugotować wg. przepisu na opakowaniu
Pieczarki i cebulę obrać i pokroić w grube plasterki, poddusić na łyżeczce masła.
Bakłażana pokroić w cienkie plastry i posolić. 
Kiedy puści sok osuszyć i grillować kilka minut.
Połączyć składniki, doprawić do smaku świeżym rozmarynem i białym pieprzem. Podawać z roszponką lub inną sałatą.






więcej tutaj:




Czas na dietę - sałatka owocowa


To moje podstawowe danie śniadaniowe. Od niej zaczynam dzień. 
Używam tylko świeżych owoców. Ananas, owoce cytrusowe i jabłka ze skórką, mango.
Pyszne są truskawki. Może być też melon lub arbuz. Zapominam o bananie. 
Owoce mieszam dowolnie. Czasem zjadam tylko jeden owoc np pomelo lub ananasa. 
Łączna gramatura nie może przekroczyć 200 g. 
Sałatkę posypuję startą skórką z limonki i łyżeczką wiórków kokosowych. 
Zawierają mnóstwo błonnika ale są też bardzo kaloryczne.
Owoce czasem rozdrabniam blenderem i dodaję mielone goździki lub cynamon. 
Mam wtedy cudowny koktajl. Do posłodzenia sałatki używam jedynie stewii. 





więcej tutaj:





Czas na dietę - flaczki z pieczarek

Kolejny dzień diety i kolejne danie na dietetyczny obiad. 
Może nie wygląda bardzo apetycznie ale jest naprawdę smaczne.

Składniki na trzy porcje

500 g pieczarek
1 duża cebula
dwa ząbki czosnku
20 g świeżego imbiru
500 ml wody
przyprawy jak do flaków:  gałka muszkatołowa, papryka, pieprz, majeranek
odrobina soli

Pozbawione ogonków i obrane ze skórki pieczarki kroimy w plasterki, 
cebulę w piórka i lekko podsmażamy. Podlewamy bilionem lub wodą z dodatkiem ekologicznej kostki rosołowej i dusimy jeszcze 10 min.
Przyprawiamy do smaku. Podajemy z zieleniną.










 Adaptacja przepisu na TM5



Do naczynia miksującego wrzucamy cebulę, czosnek i imbir - mix 3 s/ obr 5
dodajemy oliwę, podsmażamy - czas 5 min / varoma / obr 2
Podlewamy wodą z dodatkiem koncentratu bulionu na TM,
dodajemy pieczarki, gotujemy - czas 15 min / varoma / obr 2
przyprawiamy do smaku.



Czas na dietę - tabbouleh


Sałatka rodem z Bliskiego Wschodu ale zadomowiona u nas na dobre.  
Bardzo sycąca i smaczna. 
Ulubione danie wegetarian i doskonałe danie dietetyczne.







Składniki na dwie porcje

100 g kaszy bulghur lub kuskus - u mnie kuskus
120 ml gorącej wody 
2 pomidory bez gniazd nasiennych 
1 mała cebula 
ogórek ze skórką i bez pestek
1 papryka 
duży pęczek kolendry lub pietruszki - ma być bardzo pietruszkowo!
kawałek papryczki chilli
1 łyżka oliwy z oliwek
pieprz, szczypta soli, kumin

Kuskus zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na 10 minut. Studzimy. 
Warzywa kroimy w drobniutką kostkę. Wszystko razem mieszamy. 
Doprawiamy do smaku. 


więcej tutaj:



Czas na dietę - kapuśniak z kapusty włoskiej

Kapuśniak to chyba najpopularniejsza zupa dietetyczna. 
Całkiem smaczna i bardzo sycąca.
Dzisiejszy z kapusty włoskiej.  Ale może być też z białej albo kiszonej. 
Niskokaloryczna.   250 ml = 90 kcal

Bardzo prosta w przygotowaniu

Składniki na cztery do sześciu porcji

1 łyżka oliwy z oliwek
1/2 główki dużej kapusty włoskiej
2 pokrojone w piórka cebule
2  papryki pokrojone w paski
2 ząbki czosnku
 jedna puszka pomidorów bez skórki 
Gorąca woda 1-1,5  litra - ilość zależy od gęstości jaką chcemy otrzymać
2 liście laurowe, ziele angielskie, 1 łyżka suszonych pomidorów w proszku, pieprz, 
odrobina soli ziołowej

Cebulkę podsmażamy na oliwie na złoty kolor. 
Dokładamy pozostałe warzywa i przyprawy. 
Zalewamy wrzątkiem. Gotujemy 15 min. Doprawiamy do smaku i zjadamy.









więcej tutaj:

Wielkanocna zupa chrzanowa



Cudowna kremowa zupa pachnąca gałką muszkatołową i majerankiem. 
Podkręcona świeżym, ostrym chrzanem. Smaczna i orzeźwiająca. 
Prosta, a zarazem wykwintna.  Nie powinno jej zabraknąć na naszym wielkanocnym stole.

Jak większość  kremowych zup robi się ją szybko, łatwo i przyjemnie. 

Wystarczy obrać warzywa, pokroić w kostkę i dusić na maśle ok 10 min. Następnie podlać bulionem. Wszystko razem gotować kolejne 10 min. Dodać do zupy chrzan i śmietanę. Przyprawić do smaku solą i białym pieprzem. Zdjąć z ognia i zmiksować na gładki krem. Przecedzić. Podawać ze skwarkami z  chrupiącego, podsmażonego bekonu czy wędzonego boczku, posypaną szczypiorkiem.
W wersji vege, z podprażoną cebulką i jajkiem w koszulce, posypaną zieleniną,
lub bardziej szaloną - z bratkami.

Smacznego







Potrzebne skladniki:

1 do 1 1/2 l bulionu z kurczaka lub warzyw
1 szklanki śmietanki kremówki
2 łyżki. masła
3 ząbki czosnku, obrane i zgniecione
1 mała cebula, drobno posiekana
1 por tylko biała i jasnozielona część pokrojona w plasterki
2 średnie ziemniaki obrane i pokrojone w kostkę
1/2  korzenia selera, drobno posiekanego
2 - 3 łyżki. drobno startego świeżego chrzanu
1  łyżeczka. majeranku
świeżo starta gałka muszkatołowa do smaku
sól i świeżo zmielony biały pieprz do smaku
2 łyżki. drobno posiekanego szczypiorku lub innej zieleniny
Bekon lub boczek na skwarki,
 jajka w koszulkach.



Adaptacja przepisu na Thermomix





Cebulę, czosnek i por umieścić w naczyniu miksującym - mix 5 s / obr 5
zgarnąć ze ścianek naczynia, dodać masło - czas 7 min / varoma / obr łyżka
Założyć motylek, wlać bulion lub 1 litr wody z łyżką pasty przyprawowej TMX
oraz pozostałe warzywa - czas 8 min / varoma / obr 2
Przygotować jajka. Wbić do silikonowych foremek na mufinki,
umieścić na varomie, przykryć i ustawić na naczyniu - czas 12 min / obr 2
Zdjąć ugotowane jajka, odstawić.
Dodać śmietanę, chrzan i przyprawy - czas 3 min / varoma / obr 1
Zdjąć motylek, założyć miarkę - mix 15 s / obr 7
Zgarnąć ze ścianek naczynia, powtórzyć - mix 15 s / obr 7





Wielkanocna zupa cytrynowa


Zaraz po żurku i chrzanowej moja ulubiona zupa wielkanocna.
Orzeźwiająca, o subtelnym świeżym zapachu skórki cytrynowej.






Przygotowuje się ją błyskawicznie.

Proporcje dla czterech osób: 

Z jednej cytryny ścieramy skórkę i wyciskamy sok. Zagotowujemy litr bulionu.
W 100 ml śmietanki kremówki mieszamy energicznie trzepaczką z czterema żółtkami do połączenia składników. Wlewamy do bulionu i dodajemy skórkę. Podgrzewamy chwilę. Nie możemy zupy zagotować bo zważy nam się żółtko. Wlewamy sok z cytryny, doprawiamy do smaku solą, cukrem i białym pieprzem. Przecedzamy.
Podajemy w miseczkach z ćwiartkami ugotowanego na twardo jajka lub grzankami.
Dekorujemy plasterkiem cytryny i zieleniną.
Najlepsza będzie kolendra ale można ja zastąpić natką  pietruszki lub szczypiorkiem.




Wesołych Świąt



Vichyssoise


Cudowna vichyssoise. Tak samo prosta jak doskonała.
Wymyślił ją francuski szef kuchni w amerykańskim hotelu i dlatego wojna o jej pochodzenie wciąż trwa. Jak o makaron. Za to zupa broni się sama na całym świecie i nie znam nikogo, kto po jej zjedzeniu nie poprosił o przepis.


Może być wykwintną zupą kremem w pucharku z bitą śmietaną i kawiorem z jesiotra, podaną na tarasie zamku nad Loarą. Innym razem w przydrożnej, włoskiej knajpce zapiekaną pod serem  polewką  w kamionce z pajdą wiejskiego chleba, ale najczęściej bywa pysznym śmietankowym chłodnikiem z ziołami na letni lunch w Madrycie lub Nowym Yorku.
U nas często zupą wielkanocną







Tatar z suszonych pomidorów


Latem bez przerwy suszyłam pomidory.
Powód?
Uwielbiam ich skoncentrowany, wyrazisty smak.
I smak umami przede wszystkim.
Są doskonałe jako dodatek do sałatek, makaronów, sosów i zup. 
W pogoni za przepisami z ich udziałem trafiłam w sieci na ten przepis. 
Wydawał mi się na tyle oryginalny, że postanowiłam go zrobić. 
Użyłam własnych suszonych pomidorów z przepisu tutaj
Ale można je przygotować według przepisu poniżej.








Nagrzewamy piekarnik do 120 st. C. Przecinamy pomidory na pół wzdłuż i wycinamy zielony rdzeń łodygi i usuwamy pestki. Układamy na blasze stroną cięciem do góry. Umieszczamy blachę na środkowej półce piekarnika. Pomidory suszymy przez trzy godziny. W tym czasie zagotowujemy wodę i blanszujemy szalotkę. Pomidory wykładamy na sitko i studzimy. Następnie bardzo drobno siekamy. Dodajemy posiekane kapary. Doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Odstawiamy do lodówki. Przygotowujemy szalotkowy dressing. Szalotki i czosnek siekamy. Musztardę łączymy z sosem sojowym, dodajemy oliwę, sos Tabasco. Wsypujemy posiekaną szalotkę i czosnek. Tatara formujemy za pomocą szklanego okrągłego naczynia., kładąc na środku talerza. Skrapiamy dressingiem dodajemy szczyptę szczypiorku.

Potrzebne składniki:

1,5 kg świeżych pomidorów
3 łyżki posiekanej szalotki
ząbek czosnku
musztarda Dijon - ja jej nie dodałam
łyżka sosu sojowego
łyżeczka cukru
łyżka kaparów z zalewy 
łyżka szczypiorku 
łyżka oliwy z oliwek,
sól do smaku,
pieprz czarny ziarnisty, świeżo mielony
sos tabasco


Tatar wyszedł bardzo smaczny. 
Podałam go w malutkich ilościach na porcelanowych łyżkach.
Wyglądał bardzo świątecznie i wykwintnie.
Do sosu nie dodałam musztardy - coś mi mówiło, że będzie zbyt kwaśny. 
Posypałam marynowanym zielonym pieprzem. Skropiłam oliwą.

Wiosną zrobiłam go raz jeszcze.
Tym razem posłużył jako nadzienie do wielkanocnych jajek.
I w tej roli sprawdził się znakomicie.


Pierogi z kapustą i grzybami


To kolejna odsłona pierożków wigilijnych. 
Obok ruskich, obowiązkowo na naszym stole.









Ciasto najprostsze. Takie jak do ruskich. Tylko mąka i gorąca woda. Tyle ile się "wgniecie" tak aby ciasto było miękkie i elastyczne. Rozwałkowane bardzo cieniutko. Zwykła szklanka do herbaty i można wycinać.

Farsz robię z kwaśnej, zdrowo-domowo ukiszonej kapusty z dodatkiem 
suszonych grzybów.
Grzyby moczę i obgotowuje w niewielkiej ilości wody. Wywar odlewam (można go wykorzystać do zupy grzybowej lub barszczu) i wkładam odciśniętą dobrze kapustę. Farsz nie powinien być rzadki. Gotuję mieszając ok 15 minut. Podsmażam jedną cebulkę 'na złoto", oczywiście na maśle. Wszystko razem mielę maszynką do mięsa lub drobno siekam. Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Przygotowuję na tacy porcyjki w formie kuleczek, co bardzo przyspiesza  nakładanie farszu i lepienie pierogów.
Zlepione gotuje w osolonej wodzie 3 minuty od wypłynięcia na wierzch. 

Podaje z masłem i zieleniną lub podsmażoną cebulką (to wersja bardziej wigilijna).




Pierogi ruskie



To kolejna potrawa kresowa obecna w mojej kuchni.  Nie tylko na wigilię.
Pierogi ruskie jadamy chętnie przez cały rok. Wszyscy. Gotowane, odsmażane,
okraszone cebulką podsmażana na maśle (to te wigilijne), słoninką, brzuszkiem, skwarkami z wędzonego boczku, z kwaśną śmietaną, jogurtem, a nawet się wymsknęło z majonezem.







Przepisy na ciasto są różne.
Z jajkiem lub bez, masłem lub oliwą, z zimną wodą lub gorącą.
Wszystkie wypróbowałam. I tak naprawdę wszystkie są dobre.
Pod jednym warunkiem., że zrobimy ciasto naprawdę cienkie.
To jest tajemnica dobrych pierogów. Nie tylko ruskich.
Moje ciasto na pierogi ruskie robię z mąki i gorącej wody. Bez jaj, bez tłuszczu. Na oko.
Szybko zagniatam, ( ciasto na gorącej wodzie szybko schnie!),
nie pozwalam odpoczywać, maksymalnie cienko wałkuję, wykrawam kółka szklanką,
sklejam i gotuje w osolonej wodzie. Trzy minuty od wypłynięcia.

Farsz też jest prosty. Ugotowane,  zmielone lub przeciśnięte przez praskę ziemniaki,
podobnie potraktowany tłusty lu półtłusty biały ser, taki z bloku, na wagę w proporcjach  2 do 1, doprawiam do smaku solą i pierzem, tego ostatniego nie żałuję,
dodaję mocno podsmażoną na dużej łyżce masła
sporą cebulkę w ilości 1 szt na pół kg ziemniaków i ćwierć kg sera

Na wigilijnym stole świetnie "chodzą" z kapustą z grochem i smażonym karpiem.
Uwielbiam.


Gołąbki z kaszą gryczaną, pieczarkami i wędzonym serem



Jakis czas temu robiłam gołąbki z kaszą gryczaną, suszonymi grzybami i boczkiem.
Tradycyjne danie dla kuchni lwowskiej i kresowej.
Wtedy wpadł mi do głowy pomysł na wersje wegetariańską tej potrawy.
Zmieniłam parę składników w przepisie i myślę, że to ciekawa alternatywa dla tych
co bez mięsa mogą żyć.

Potrzebne będą składniki:

1 duża główka kapusty włoskiej lub pekińskiej
1 filiżanka suchej kaszy gryczanej
1,5 l bulionu warzywnego lub grzybowego
3 liście laurowe
6 ziaren ziela angielskiego
1/2 łyżeczki utłuczonych ziaren kolendry
1 pokrojona w kostkę cebula
2 posiekane ząbki czosnku,
200 g pokrojonego w kostkę wędzonego sera żółtego.
300 gr pieczarek lub boczniaka
Garść orzechów włoskich
1 pęczek natki pietruszki (jak mam to wolę kolendrę) 
1 łyżka masła
3 łyżki startego parmezanu
sól, pieprz do smaku





 


Kaszę gryczaną wstępnie podgotowuję w wodzie z solą i odcedzam.
Gotuje bulion z dodatkiem liści laurowych i ziela angielskiego.  
Moczę orzechy włoskie w gorącej wodzie trzykrotnie ją odlewając.
 Cebulę kroję w kostkę, czosnek siekam i zrumieniam na maśle.
Dodaję pokrojone w plasterki pieczarki, podduszam i odparowuję nadmiar płynu.
Wsypuję podgotowaną kaszę, orzechy i mieszam wszystko razem.
Przyprawiam do smaku.
Do wystudzonego farszu dodaję ser.
Blanszuję liście kapusty. Odcinam zgrubiałą część u nasady liścia.
Na każdy liść nakładam farsz i zawijam gołąbki.
Układam ciasno w naczyniu do zapiekania, podlewam pozostałym bulionem. 
Powinien zakryć gołąbki.
Przykrywam pokrywką i zapiekam w piekarniku 45 min w temp 170 st.
Pod koniec pieczenia odkrywam, podlewam słodką śmietaną 30-36%
i posypuję startym parmezanem. Jeszcze chwilę zapiekam.
Podaję z sosem spod gołąbków.

Wegetariańska pycha!


Gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami leśnymi

To alternatywa dla klasycznych gołąbków z ryżem w sosie pomidorowym.
Przepis mojej babci Broni rodem ze Lwowa. Stary jak świat.
W naszej rodzinie od pokoleń.Jedzony na co dzień i od święta.
Przyrządzany bez skwarek jest daniem wigilijnym
i doskonałym daniem dla wegetarian.
Teraz chętnie odgrzewany przez mistrzów kuchni jako przepis autorski.

Potrzebne składniki:

1główka kapusty włoskiej 
1 szklanka kaszy gryczanej
1,5 l bulionu warzywnego 
3 liście laurowe
6 owoców jałowca
1 pokrojona w kostkę cebula
2 posiekane ząbki czosnku,
200 g pokrojonego w kostkę wędzonego boczku 
50 g suszonych grzybów leśnych
1 pęczek natki pietruszki (jak mam to wolę kolendrę) 
1 łyżka masła
sól, czarny pieprz do smaku

  
Kaszę gryczaną wstępnie podgotowuję w wodzie z solą i odcedzam.
 Kruszę grzyby na mniejsze kawałki  i gotuję w bulionie z dodatkiem 
liści laurowych i owoców jałowca.
Boczek, cebulę  kroję w kostkę, czosnek siekam i wszystko zrumieniam na maśle.
Dodaję odcedzone grzyby, kaszę i pół szklanki bulionu z gotowania grzybów.
Mieszam wszystko razem i przyprawiam do smaku.
Blanszuję liście kapusty. Odcinam zgrubiałą część u nasady liścia.
Na każdy liść nakładam farsz i zawijam gołąbki.
Układam w naczyniu do zapiekania, podlewam pozostałym bulionem.
Przykrywam i zapiekam w piekarniku 40 min w temp 170 st.
Podaję polane  lekkim sosem w którym się piekły.




Jest jeszcze jedna wersja tej potrawy. 
Zmodyfikowana przeze mnie na zasadzie Potrzeba jest matką wynalazku. 
Kiedyś domowy aprowizator, zamiast boczku w kawałku przyniósł bekon w plasterkach.
Nie pokroiłam go tylko ułożyłam na liściach cienkie plastry, przykryłam farszem gryczano-grzybowym i razem zawinęłam. Eksperyment okazał się udany. Od tego czasu ilekroć trafi mi się chudy szeroki boczek lub bekon robię właśnie takie gołąbki.
Są tak samo pyszne. Trzymają się ściśle po przekrojeniu i wyglądają jak małe roladki.


Moja Wigilia - przepisy



Wigilijna kapusta z grochem


To kolejna obok zupy wigilijnej z borowikówkarpia smażonego i karpia faszerowanego potrawa, której nie może zabraknąć na naszym wigilijnym stole.
Postna kapusta wigilijna Babci Józefiny. 
Tradycyjna, od pokoleń gotowana tak samo. 
Prosta, najlepsza bez zbędnych "pierdafiksów" jak zwykła mawiać kochana babcia.
Przygotowana z dobrze ukwaszonej kapusty domowej roboty i łuskanego grochu, najlepiej pomieszanego świeżego z ubiegłorocznym. Nierówno rozgotowany groch urozmaica strukturę kapusty i dodaje jej chrupkości.  Kiedyś babcia musiała mieszać go specjalnie  Dziś wystarczy pójść do sklepu. Sprzedawcy już zadbali o to żeby się pozbyć starych zapasów. Trudno go będzie nie kupić.
Namoczony przez noc groch i kapustę gotuję  dwa, trzy dni wcześniej. Na razie osobno. Łącze je dopiero wtedy, kiedy kapusta jest miękka a groch rozgotowany. 
Solę i odstawiam do lodówki. W tym czasie kapusta ma okazję przegryźć się z grochem, a ja wywietrzyć dom. Przed samą kolacją odgrzewam ją na sporej łyżce masła.









Raz tyko podkusiło mnie, żeby pomajstrować na babcinej kapuście i jednak jakichś "pierdafiksów" dodać. Choćby odrobinkę. 
Podsmażyłam cebulkę na maśle, popieprzyłam i dodałam kminku. 
Na szczęście dla trwałości tradycji rodzinnej, nikomu nie smakowała łącznie ze mną. 
Babci chyba też się nie spodobało, bo śniło mi się potem, jak uciekam przed nią na golasa z krzykiem, a ona zbliża się do mnie z wielką cynową balią w jednej i szczotką ryżową w drugiej ręce, czyli "zestawem środków przymusu bezpośredniego" stosowanych niegdyś wobec podchmielonego dziadka, próbującego bez wstępnych ceregieli, czyli mycia i zdejmowania skarpet zająć należne mu miejsce u jej boku. Babcia była mądrą kobietą. Zamiast telefonu komórkowego posiadała kobiecą intuicję, więc kiedy było trzeba, zestaw na dziadzia już czekał. Dzieciaki na zabawę też. Szorowany, goły dziadzio wrzeszczał: 
- Oj Józefino, Oj!  Cie czort! Cie czort!Józefino! Oj! Oj!    
A my wykonywaliśmy rytualny taniec indiański nadając ceremonii oczyszczania szczególnej "powagi".  Gest uniesionej dłoni i palec na ustach babci zwiastował koniec uroczystości. Pozostało umyć  czarne stopy w wodzie po dziadziu  i do łóżek.
Wtedy już "prawie" szczęśliwa babcia układała dziadzia do snu, i "czekała aż zaśnie".
A my nie mogliśmy doczekać się nastepnego razu.
Och! To były czasy!




Leśny bulion warzywny



Przepis na bulion warzywny przeze mnie zwanym "leśnym"
W mojej kuchni stanowi podstawę do Wigilijnej zupy z borowików







Proporcje dla 4 osób  

4 litry wody
4 marchewki
2 pietruszki
 1 duży seler
4 łodygi selera naciowego
1 duży por
1 duża cebula lekko podpalona nad gazem
3 ząbki czosnku
4 gałązki tymianku
6 jagód jałowca
3 gałązki lubczyku
sól, biały pieprz do smaku


Wszystko razem gotuję ok 2 g.
Najlepszy jest mocno zredukowany, esencjonalny i można już doszukać się w nim delikatnego smaku umami.





Wigilijna zupa z borowików

Odkąd zostałam szczęśliwą wieśniaczką, a okoliczne lasy przestały skrywać przede mną swoje tajemnice, zupa z mrożonych borowików na stałe zagościła na naszym stole. 
To moja ulubiona. Prawdziwa zupa świąteczna. 
Gotuję ją tylko raz w roku. Na Wigilię. Od niej zaczynamy kolację. 
Wyjątkowo delikatna i subtelna w smaku. Niezbyt gęsta, kremowa i jedwabista. 
Nie tak esencjonalna jak z grzybów suszonych. 
Doskonała. 
Przyrządzona na bulionie warzywnym z dodatkiem ziół i przypraw,  to kwintesencja smaków natury. 






Składniki na bulion przeze mnie zwanym "leśnym"

Proporcje dla 10-12 osób  

4 litry wody
4 marchewki
2 pietruszki
1 duży seler
3 łodygi selera naciowego
1 duży por
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
4 gałązki tymianku
6 jagód jałowca
3 gałązki lubczyku
sól, biały pieprz do smaku
1 łyżka masła
250 ml słodkiej śmietanki kremówki. 30-36% (to tylko raz w roku!)

1 kg. kapeluszy borowikowych (to ok. 12-15 szt średniej wielkości)

Z podanych składników gotuje bulion. Długo i powoli - ok 2 godzin.  Podsmażam na maśle pokrojoną w kostkę jedną dużą cebulę. Wrzucam do bulionu i bardzo dokładnie rozdrabniam blenderem zagęszczając wywar. Dopiero teraz dodaję rozmrożone i pokrojone w plasterki kapelusze borowików. Gotuję 20 minut. Zaprawiam śmietaną - koniecznie słodką. 

Do zupy robię makaron lub łazanki. 

Z ciasta podstawowego, zachowując proporcje - 100 gr mąki na 1 jajko = 2 porcje

500 gr mąki
5 jaj
1-2 łyżki oliwy
2-3 łyżki zimnej wody - opcjonalnie, w zależności od użytej mąki i wielkości jajek.

Zagniatam ciasto. Wycinam kluski. 
Uwielbiam  robić makaron. Zwłaszcza od czasu kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką maszyny do jego wytwarzania. 
Zabieganym polecam kupno gotowego. Teraz jest mnóstwo dobrych makaronów z małych domowych wytwórni. Nie dajmy się zwariować. To ma być piękny dzień! 



Siadając do wigilijnego stołu pamiętajcie, że 

DZIECI DO LAT 15 NIE POWINNY SPOŻYWAĆ POTRAW Z GRZYBÓW !!!





Pieczone warzywa faszerowane


Uwielbiam czwartkowe wypady na rynek a zwłaszcza te jesienne, kiedy stragany uginają się pod ciężarem  owoców i warzyw.  Kolorowa papryka i cebulki, dorodne pomidorki, cukinia, maleńkie patisony, pachnące ogórki ...!  A jak by je tak do pieca?  Wszystkie na raz?





Robię zakupy. Wybieram warzywa w jednakowych rozmiarach żeby się równo upiekły.
Niestety nie ma bakłażanów, a pieczarki są malutkie. Eksperymentalnie kupuję ogórki.
I do domu. Myję, odkrawam czapeczki,  łyżką do melonów wydrążam środki które następnie siekam i duszę na oliwie do miękkości z dodatkiem czosnku i gałązki świeżego tymianku. Doprawiam solą i pieprzem do smaku. Kulkę mozzarelli rwę na kawałki i dodaję do farszu. Mam ochotę dać dwie, ale Gruby na diecie. Jeszcze trochę chilli. Wypełniam warzywa.
Nie wystarcza  do wszystkich  "foremek".  Może wykorzystam wczorajsze risotto z maślaczkami ?
Gotowe. Jeszcze tylko na chwilkę spuszczę je  z oczu, aby domowe Licho mogło pozamieniać czapeczki i ...... do piekarnika  Na 30-35 min  180 stopni.
A efekt? Sami zobaczcie! Jak z bajki o krasnoludkach!




Zjemy w ogrodzie. Wciąż piękna pogoda. I wino. Dobre, białe wino!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...