Tempura


Rzadko ją robię, choć bardzo lubię.







 Smażę wszystko to, na co przyjdzie mi ochota.








Dziś pretekstem był czarny bez.














Przy okazji ziołowe smakołyki z ogródka 
i pierwsze grzyby z lasu.






Liście szałwii i mięty, kwiaty szczypiorku, młoda szalotka i czerwcowe krawce.
Dobór składników nie ma znaczenia. Zasady dotyczą tylko ciasta.

Powinno być bardzo zimne i luźne, przygotowane bezpośrednio przed smażeniem.
Najlepiej zrobić to w naczyniu stojącym na wodzie z lodem lub w sorbetierze. 
Na "niewielką" tempurę powinna wystarczyć zmrożona uprzednio w zamrażarce woda z miską,  w której przygotujemy ciasto.

Potrzebne nam będzie 100 g mąki pszennej i kukurydzianej w proporcjach 1:1, szczypta soli i woda gazowana.
Szybko i niedbale wyrabiamy lekko grudkowate ciasto o konsystencji śmietanki kremówki. Smażymy w głębokim tłuszczu, rozgrzanym do temp. 180'C  Kolejno zanurzamy przygotowane, suche kąski w cieście pozwalając nadmiarowi spłynąć, wkładamy po dwa, trzy kawałki, krótko smażymy, nie dopuszczając do zrumienienia się ciasta.
 Zjadamy natychmiast.




Adaptacja przepisu na Thermomix



Na urządzeniu umieszczamy naczynie miksujące, włączamy wagę.
Wrzucamy 6-8 kostek lodu i zapamiętujemy wagę - mix 5 / obr 8
Dolewamy wodę do uzyskania łącznej wagi 300 g 
Wsypujemy mąkę, zakładamy miarkę - mix 5 s / obr 5




13 komentarzy:

  1. Myszo,
    podzielam Twój afekt do tempury.
    Uwielbiam!
    Jest tak chrupiąco i niezwykle.
    Piękne Twoje tempurowe dzieła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie pyszne!
      Bez, z powodu ciągłej ulewy ledwo się trzyma. Ale jest szałwia. Najlepsza. Koniecznie musisz spróbować! Zapraszam (-:

      Usuń
  2. Dziękuję Mysza!! Potraktuję tym przepisem kwiatki cukiniowe i zjem natychmiast według wskazań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję. Chociaż raz będziesz moim gościem! Smacznego (-:

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. No, proszę! A ja myślałam, że pod ta nazwą znają go wszyscy, a to tylko regionalizm. Krawcem w "moich stronach" nazywamy kożlarza pomarańczowożółtego (Leccinum versipelle), zwanago też kozakiem, kożlarkiem, pomarańczówką, brzozakiem i cała masą innych, równie wdzięcznych nazw. A jak u Ciebie nazywa się mój krawczyk?

      Usuń
    2. Kozak to jedyna nazwa, która z czymś mi się kojarzy
      i nigdy nie słyszałam pozostałych;)

      Usuń
  4. O ho ho, mocna rzecz! (jak by powiedział Kot z "Kluska, Kefir i Tutejszy" (czytałaś może???)
    A powiedziałby to na widok tego, jak żeś się wysadziła ze stylingiem, no bajeczka :-)
    Ino Marzynia tyż nie wiedziała, co to są te krawce jakoweś, u nas się mówi właśnie brzozaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to! Poleciałam w styling, bo słów mi w gębie zabrakło.

      Usuń
  5. Mysza, dopadł Cie jakiś "kotbury" czy cóś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dopadł mnie, dopadł. Muszę trochę odpocząć. Od komputera też.
      A tobie jak zwykle, cieplutkie CAuSKI (-:

      Usuń
  6. Ja też Cię kocham, Myszko :-)
    I jeszcze internetowo kocham Czarnego Wieprza, oooo, po tym wpisie Jej się oświadczyłam:
    http://czarnypieprz.blogspot.com/2009/12/wosy-twoje-jak-trzoda-koz.html
    (niestety, ja co prawda WTEDY byłam wolna, ale Pan Pieprzu jest w porzo, więc dała mi kosza ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawy przepis, a do tego piękne zdjęcia, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za cierpliwość w pokonywaniu antyspamowych zasieków

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...