Napierniczyłam się okrutnie. Zrobiłam zaledwie połowę a już noc ciemna.
Za to lukier jest wszędzie. Na psim nosie i kocim ogonie.
Nie mogę kapci odkleić od podłogi.
Wypadająca z pustej szklaneczki cytryna złamała mi nos.
Ale co tam.
Zobaczyć uśmiech na buzi Zyzia.
Bezcenne.
Dobranoc.
Tyle pracy,ale za to jaki efekt!:) super:)
OdpowiedzUsuńO pierniczenie mam za sobą i wpierniczyliśmy wszystkie pierniczki...teraz się opierniczam ale od jutra znowu zapiernicz...;-)) Słodko u Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńanahitka9;Sabik: Przedświąteczne zapierniczanie to nasza babska specjalność. Pozdrawiam Was świątecznie.
OdpowiedzUsuń