Borówka z gruszką

Kupiłam dziś borówkę na targu. W okolicznych lasach nie występuje, albo występuje nie tam gdzie jej szukam. Mimo trudnych i zakończonych fiaskiem negocjacji weszłam w posiadanie czterech litrów (?) brusznicy. Płaczliwe "o la boga" miłej starszej pani zmusiło mnie do pochylenia się nad ciężkim losem zbieraczki i jej nie do końca udanej ślubnej połowy, a w rezultacie do rezygnacji z najprzyjemniejszej fazy zakupów - targów. W zamian za to zyskałam obietnicę dostawy jeżyn w tak samo promocyjnych cenach, czyli  "prawie za darmo". 
Ale nie ma się co rozpamiętywać nieudanych negocjacji. Biorę się do roboty.
Święta kochają borówki. Ja też.

Krótko myję pod bieżącą wodą, wybieram niedojrzałe i zepsute, wrzucam do garnka, zasypuje cukrem. Same w sobie borówki są lekko cierpkie i gorzkawe. Zwykle dodaje się do nich inny owoc dla zrównoważenia smaku. Robiłam eksperymenty z jabłkami i brzoskwiniami i muszę przyznać, że staropolska gruszka jest najlepsza. Tak więc obieram gruszki. Dziś użyję konferencji bo tylko takie udało mi się kupić. Kroję w drobną kostkę, zasypuje cukrem i w oddzielnym garnuszku duszę do miękkości  tak, żeby zostały kawałki owoców. Smażenie w jednym garnku jest możliwe tylko pod warunkiem, że wiemy ile czasu potrzebują gruszki żeby zmięknąć. Oczywiście kosztuję. Ufam swojemu smakowi i upodobaniom. Dosładzam lub dosalam a jak trzeba dokwaszam.  Na koniec je łączę i gorące układam w małych słoiczkach, odwracam do góry dnem i zostawiam do rana. Można dodać przyprawy np goździki, anyż lub cynamon. Ja lubię baz dodatkowych aromatów. Święta i tak pachną cynamonem.
Za pół godziny będą gotowe.






Proporcje jakie zastosowałam:


4 litry borówek: 
2 kg gruszek 
1 kg cukru 
1 łyżeczka soli 
1 cytryna (opcjonalnie) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za cierpliwość w pokonywaniu antyspamowych zasieków

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...