Naleśniki Souzette


To chyba najsłynniejsze naleśniki na świecie. Wpisane w kanon sztuki kulinarnej
mają rzeszę miłośników, a w ścisłej czołówce Fun Club Suzette jest Białaczek.






Zapytana o to co by zjadła, odpowiada niezmiennie. Naleśniki. Odkąd pojawiła się w naszym życiu, statystycznie pod względem obecności w domowym menu, w dziale Desery, wysunęły się na prowadzenie. Czekam aż się stęskni i zacznie domagać pomarańczowego przysmaku. Smażę ich wtedy mnóstwo, tzn z podwójnej ilości składników a i tak wystarcza tylko dla czterech łakomczuchów.

Ciasto na naleśniki jest bardzo proste.

250 g mąki pszennej 
2 szklanki mleka - dolewam na raty kontrolując konsystencję. 
2 jajka 
!/2 łyżeczki soli 
1/4 kostki roztopionego masła. 

Wszystko razem miksuję na gładka masę o konsystencji słodkiej śmietanki i odkładam do lodówki, żeby odpoczęło.

Przygotowuję sos.

4 pomarańcze 
4 łyżki cukru 
1/2 paczki masła ( 125 g) 
50 ml likieru pomarańczowego 

Z czterech umytych i sparzonych pomarańczy ścieram skórkę i wyciskam sok. Wygrzebuje widelcem jeszcze trochę miąższu z wyciśniętych pomarańczy (tego nie ma w oryginalnym przepisie) Moim zdaniem wzbogaca to konsystencję sosu i jego smak. Robię lekki syrop z cukru i soku, wrzucam otartą skórkę i gotuję około10 min. Następnie dodaję masło i likier. Wystarczy, żeby się zagotowały i sos gotowy.

Smażę naleśniki możliwie najcieńsze. Podaję w dwóch wersjach. domowej i dla gości.

Domowa - to ta oryginalna i moim zdaniem smaczniejsza. Polega na podgrzewaniu każdego naleśnika osobno z obu stron w niewielkiej ilości sosu wylanego na gorąca patelnię. Na jeden naleśnik przypada od 1 do 2 łyżek sosu na każdą ze stron naleśnika w zależności od wielkości patelni. Podgrzane naleśniki, składamy na cztery części i .....wydajemy jak w stołówce czekającej kolejce z talerzykami. Zjedzenie jednego naleśnika zabiera niewiele czasu odbywa się najczęściej w drodze miedzy początkiem kolejki a jej końcem. Nieasertywna gospodyni nie ma szans na ostatniego naleśnika.

Wersja dla gości i świąteczna - znacznie przyjemniejsza dla gospodyni. Trochę mniej pracy a i na naleśnika można się jeszcze załapać przy stole.

Uprzednio usmażone naleśniki smaruję ciepłym jeszcze sosem po jednej stronie, składam je dwukrotnie, układam w kształcie wachlarza na brytfannie, polewam pozostałym sosem tuz przed zapieczeniem i wkładam do piekarnika. Zapiekam 15-20 min w temp 180 stopni. Dla osiągnięcia super efektu polewam pozostałym likierem pomarańczowym wzmocnionym nieco spirytusem i podpalam. Płonące niosę na stół. Skarmelizowane otwartym ogniem maja wyjątkowy smak.


Pychaaa!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za cierpliwość w pokonywaniu antyspamowych zasieków

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...