Bukatini z kurkami że daj Boże zdrowie!


Uwielbiam czwartkowe wypady na targ do pobliskiego miasteczka. Gorącą atmosferę chłodnego jeszcze poranka, stragany uginające się pod ciężarem kolorowych "darów natury" z okolicznych wiosek pomieszanych z tymi z holenderskich plantacji. Gdzie rozbiegane oczy polujących na okazje klientów penetrują stoiska, ręce macają a nosy wąchają przedmioty pożądania. Rozłożone na gazetach tusze martwych ptaków niegdyś grzebiących, białe sery w szarych pieluchach, mleko prosto od krowy w plastikowej butelce wielokrotnego użytku przyciągają zwolenników ekologicznego stylu życia i zdrowej żywności gotowych zapłacić za jajko od "zielonej nóżki" majątek.
W tym wszystkim ja. Wyedukowana, asertywna, z koszem pełnym samych przemyślanych zakupów daję się uwieść urokowi rynkowego marketingu gazetowego. Choć nie bez walki. Usiłuje przekonać miłą, starszą panią, że za tę cenę mogę w Piemoncie trufle kupić a nie kurki. Ale nie znajduje w jej oczach zrozumienia. W końcu lądują w moim koszyku. 
Za to z jakimi życzeniami? 






A na odchodne dobra rada.
 - Trufle to sobie pani sama zrobi ze starych ciastek. Po co kupować? Domowe lepsze od kupnych.
Szczerze ubawiona opuszczam to targowisko różności. Odprowadzana wzrokiem młodego mężczyzny, który na drugi rzut oka okazuje się być przedstawicielem narodowości romskiej reaguję jak każda prawdziwa kobieta. Najpierw poprawiam włosy dopiero potem  torbę. Jeszcze tylko wózek z chlebem. Prawdziwym wiejskim chlebem, który nigdy się nie starzeje. Pół wielkiego bochna wystarczy nam na tydzień. Do następnego czwartku.



Na obiad dla dwóch osób oczywiście nabyte

kurki ok 1/2 kg
1 mała cebulka
2 ząbki czosnku
18o g suchego makaronu - u mnie bukatini
2 żółtka
1oo ml śmietanki kremówki
1/2 szklanki startego parmezanu
1/2 pęczka pietruszki lub kolendry
pieprz biały i sól do smaku


Kurki oczyszczam pędzelkiem, nie myję. Lekko podsmażam na maśle z cebulką pokrojoną w piórka i ząbkiem czosnku. Jednocześnie gotuje makaron.
Mieszam śmietankę z żółtkami, startym parmezanem, posiekaną pietruszką i szczyptą białego pieprzu.
Odcedzam makaron i przekładam do garnka w którym się gotował. Nie podgrzewam.
Wrzucam kurki, wlewam sos i mieszam aż całość zgęstnieje i wszystkie składniki się połączą.
Natychmiast podaję. 





Pyszne, że daj Boże zdrowie!


1 komentarz:

Dziękuję za cierpliwość w pokonywaniu antyspamowych zasieków

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...