Zapomnij o gotowaniu.
Oto kilka zupełnie nowych pomysłów na małą kapustkę
Długie gotowanie powoduje, że żywa zieleń listków zamienia się w szary odcień khaki. Uwalniające się związki siarki napełniają kuchnię i klatkę schodową zapachem zgniłych jajek. A konsystencja staje się brejowata. Jeżeli zależy nam, by zniechęcić kogoś do jedzenia brukselki, gotujmy ją jak najdłużej. Wizerunku nie poprawi nawet okrasa z usmażonej na maśle bułki tartej. Ale jeśli chcemy wprowadzić do menu warzywo zaskakująco smaczne, wdzięczne w obróbce, tanie, lokalne i dostępne w zimie, sięgnijmy po brukselkę, zapominając o gotowaniu.
Wybieramy główki świeże, jędrne, nieżółknące. Nie boimy się zimna, bo po przymrozkach brukselka staje się słodsza. Usuwamy wierzchnie listki, obcinamy ogonki, płuczemy i wybieramy sposób krojenia. Z niego wynika dalsza obróbka. Pokrojenie główki w trzy-cztery plasterki, najlepiej pionowe, bo wtedy trzymają się spójnie, jest idealne do smażenia. Rozgrzewamy na patelni oliwę, dodajemy drobno posiekany czosnek, brukselkę, po chwili garść orzechów laskowych i suszonych żurawin. Mieszamy od czasu do czasu, solimy, pieprzymy. Plasterki się rumienią, wydobywając słodycz, żurawina pęcznieje, a orzechy stają się chrupkie i pachnące. Kolory są żywe i wesołe. Danie może być dodatkiem, ale broni się też samodzielnie na talerzu. Brukselka lubi tłuszcz i dym. Plasterki świetnie się smażą z paskami surowej szynki staropolskiej, wędzonym boczkiem, pancettą, ogonówką. Możemy dodać wiórki szalotki, kruszone chili, skórkę z cytryny lub pomarańczy. A jeśli do smażenia wybierzemy masło, uzupełnieniem niech będą paseczki porów i gałka muszkatołowa albo czosnek i listki szałwii.
Autor artykułu: Agnieszka Kręglicka
Foto: Arkadiusz Ścichocki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za cierpliwość w pokonywaniu antyspamowych zasieków